poniedziałek, 5 października 2009

Yogya, częśc druga: Miasto i jego zabytki

..przy zmienianiu autobusu musieliśmy przejśc przez bazar z batikiem: Następnego dnia po spotkaniu z dwójką polskich darmasiswowców z Yogyi wybrałem się wraz z Hermanem (indonezyjski kumpel Ralu) zobaczyc ile się da ze starówki. Korki były tragiczne więc poszliśmy pieszo: Po drodze miałem okazję podziwiac secesyjne latarnie będące wizytówką Jogjy: I bodaj najbardziej zatłoczony parking dla motocykli i skuterów jaki w życiu widziałem. No cóż, Indonezyjczycy kochają motory i trudno im się dziwic zważywszy na stopień zakorkowania ich miast.


Bank Indonesia:

"Starówka" dookoła Kratonu (pałacu Sułtana):

Następnym miejscem w planie był Pasar Baru (ptasi targ). Robi wrażenie ale znacznie mniejsze i bardziej smutne niż się spodziewałem. Żal mi tych zwierząt więc tylko kilka zdjęc dla udokumentowania różnorodności:




Za Pasar Baru weszliśmy do Taman Sari (przestrzeń wypoczynkowa sułtana):




Na zwiedzenie samego kratonu niestety zabrakło tego dnia czasu, ale za to pokręciliśmy się w jego okolicy. Słoń sułtana na wieczornym spacerze:

Święte drzewa naprzeciw głównej bramy do Kratonu, przejście między nimi z zawiązanymi oczami ponoc przynosi wielkie szczęście. Nie próbowałem.

Mniej święte ale równie piękne drzewo w pobliżu:

Mury starego miasta:

Wulkan Merapi królujący nad panoramą miasta:

Widok w Indonezji niecodzienny, światła drogowe! Co więcej, bardziej pro niż polskie, z licznikiem czasu światła:

Następnego dnia zwiedziłem już samotnie Kraton, co opiszę w kolejnym poście bo ten zaczyna się robic monstrualnie długi. Stay tuned!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz