wtorek, 20 kwietnia 2010

Celebes, cz.2 - Tana Toraja (uzupełniona wersja)

Tak więc moi drodzy nocnym autobusem z Makassaru wyruszyłem w dziesięciogodzinną podróż ku Rantepao, sercu Tana Toraja.
Tana Toraja to górzysta kraina położona w środkowo-zachodniej części Celebesu. Jest to drugi, może trzeci region w Indonezji pod względem międzynarodowej turystycznej sławy. To zaś zawdzięcza przede wszystkim unikalnej kulturze swoich mieszkańców - ludu Toraja i w mniejszym stopniu urokliwemu krajobrazowi. Torajanie to lud oficjalnie chrześcijański, ale pod względem kultururowym wciąż niemal animistyczny. Międzynarową sławę przyniosły mu tradycje pogrzebowe - pogrzeby są kilkudniowymi festiwalami podczas których na cześc zmarłego składa się w ofierze kilka-kilkadziesiąt (w ekstremalnych przypadkach kilkaset) bawołów i jeszcze więcej świń, liczba zależy od bogactwa rodziny nieboszczyka. Po takimż pogrzebie przychodzi pora na równie niecodzienny pochówek - najpopularniejszą jego wersją są komory wykute poziomo w skale, ale istnieją również grobowce w kształcie domu i pochówki w drzewach. W pewnym skrócie i uproszczeniu można powiedziec ża Torajańskie wierzenia nt. zmarłych są podobne do tych które mieli starożytni Egipcjanie - praktykuje się tu nawet formę mumifikacji. Pierwszego popołudnia postanowiłem zwiedzic samodzielnie południowe okolice Rantepao. Oczywiście w recepcji powiedziano mi że nie ma mowy żebym zdążył zwiedzic 3 albo 4 miejsca w jedno popołudnie, dwa to max a i to tylko jeśli nie będzie padac. Padało, ale w porównaniu do ulew w Bandungu to była marna mrzawka więc założyłem kurtkę i ją olałem. Tym sposobem bez pośpiechu zwiedziłem 3 miejsca a zdążyłbym zwiedzic cztery przed zmrokiem gdybym o 17 nie był już zmęczony.
Typowy cmentarz - każda dziura z drzwiczkami to komora grobowa dla jednej rodziny:

Grobowiec w kształcie domu:Tak, te tradycyjne groby są cały czas w uzytku - świeży pochówek:

Kolejny tradycyjny cmentarz:
I wnętrze katakumbów dla biednych których nie stac na wykucie grobowca:
Katakumby znajdują się poniżej komór grobowych. Generalnie wysokośc na której jest się pochowanym odzwierciedla hierarchię społeczną - arystokrację grzebie się w komorach na niebotycznych wysokościach.
Dla porównania zdjęcie całej skały z zaznaczonymi odrębnymi "cmentarzami":

Starczy już chyba cmentarnych klimatów na dziś, czas na widoki i tradycyjne domostwa:
Jeden z domów powyzej miał na belce kolekcję bawolich szczęk. Nie pytajcie po co, nie wiem, Torajanie są dziwni.
Następnego dnia postawnowiłem zostac grzeczniejszym turystą i wybrac się na północ z przeowdnikiem (jako że brak tam większych osad i jest górzysto, ciężko byłoby polegac na komunikacji publicznej). Tutaj mała dygresja - rzecz jasna nastepnego dnia znalazłem przewodnika tańszego i lepszego, czyli tego dnia przepłaciłem. Wiele jeszcze razy miałem takie sytuacje gdy tuż po wyjściu z baru dostrzegałem tańszy i z lepszym jedzeniem, albo po check-oucie z hotelu znajdowałem tańszy. Tak to już chyba jest że kiedy człowiek przyjeżdża gdzieś po raz pierwszy to nie znając miejsc, przepłaca. Wracając do głównego wątku - kobiecina ta (mój przewodnik znaczy się) nie umiała jeździc na motorze. Jako że ja też jeszcze nie umiem (powinienem już dawno się nauczyc ale lenistwo póki co góruje), byliśmy zmuszeni iśc ponegocjowac z ojekami (moto-taxi). Zacytowana przez nich cena była żenująco wysoka (co nie wzruszyło przewodniczki, w końcu to ja miałem płacic), więc zacząłem kombinowac jakby tu zaoszczędzic. I wtedy właśnie usłyszałem zza pleców wołanie dwóch Indonezyjek które poznałem w autobusie. Właśnie wynajęły motor i planowały udac się w ten sam rejon, ale nie miały przeowdnika. Jako że obie umiały jeździc, wynegocjowałem że one wynajmą drugi motor, zapłacą za wynajem i benzynę i będą prowadzic, a ja zapłacę za przewodniczkę. Tym sposobem wyruszyliśmy w czteroosobowym składzie na północ, która dostarcza doprawdy pięknych widoków:
Megalityczne święte miejsce przed-chrześcijańskiej religii Torajan (w tle chatka służąca dawniej do składania ofiar bożkom):


A to powyżej to rzecz fascynująca - święte drzewo w którym grzebano zmarłe noworodki i małe dzieci. Torajanie wierzyli że tak długo, jak żyje drzewo, tak długo dzieci żyją w nim czerpiąc z jego sił życiowych. W związku z tym drzewa nie wolno ściąc bo to byłoby równoznaczne z "zamordowaniem" "mieszkających" w nim dzieci. Trochę szalone, trochę marzycielskie, bardzo dobre ekologicznie - to drzewo jest ewidentnie najstarsze ze wszystkich w okolicy, więc jak widac tabu dało pozytywne skutki - inne drzewa w jego wieku już dawno ścięto i przerobiono na domy.



Na zakończenie przewodniczka zabrała nas na pokaz przędzenia do sklepu z tradycyjnymi tkaninami w nadzieji dorobienia trochę (sklepy zwykle odpalają jakieś 5-10% przewodnikom którzy przywożą klientów, standardowa praktyka w Azji). Niczego nie zarobiła tym razem.

To by było na tyle w tej części, i tak się już zbytnio rozpisałem jak na jednego posta. W następnej części poleje się krew, obiecuję!

3 komentarze:

  1. To by było na tyle w tej części, i tak się już zbytnio rozpisałem jak na jednego posta. W następnej części poleje się krew, obiecuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. 46 year old Help Desk Operator Benetta Simnett, hailing from Mount Albert enjoys watching movies like Blood River and Cooking. Took a trip to La Grand-Place and drives a Chevrolet Corvette L88 Convertible. znajdz te informacje tutaj

    OdpowiedzUsuń