czwartek, 11 lutego 2010

Sumatra Cz.5 - "Autostrada", Bukittinggi, Jezioro Maninjau

Bukittinggi (prowincja Sumatra Zachodnia, kuriozalnie położona bardziej na wschód niż Sumatra Północna) to małe miasto leżące w środku górzystej krainy będącej ojczyzną ludu Minangkabau - największej matrylinearnej społeczności na Ziemi. Postanowiłem wybrac się tam autobusem, aby zaoszczędzic pieniążki. Porównanie 700 000 za samolot z 200 000 za autobus wydaje się kuszące... ale tylko wydaje. Autobus wedle zapewnień bileterów jedzie 15 godzin, wedle doświadczenia innych podróżników 20 godzin, a w moim przypadku... o tym później. Trasa wiedzie niesławną "Autostradą" Transsumatrańską, legendarną wręcz wśród podróżników przez niebywale zły stan nawierzchni.
I zasługuje na tę niesławę całkowicie. Droga jest wąska jak nasze lokalne, dziurawa do granic możliwości, zatłoczona i na dodatek pełna serpentyn wijących się wśród sumatrańskich łańcuchów górskich. Odczucia w trakcie nocnej jazdy były szokująco podobne do nocnych sztormów jakie przeżyłem w Norwegii, z jednym wyjątkiem - na jachcie można sie położyc żeby zneutralizowac kołysanie, w autobusie nie. W związku z tym w czasie całej podróż przespałem może dwie godziny, a i to nad ranem. Obudziłem się wczesnym rankiem, kiedy nasz autobus stał na poboczu w gigantycznym korku... Który to korek wywołała ciężarówka która zepsuła się idealnie na środku tej wąskiej drogi, efektywnie blokując jakikolwiek ruch oprócz motocyklowego. Miałem dzięki temu okazję strzelic foto "Autostradzie":


Oczywiście w Indonezji pomoc drogowa jest nieznanym konceptem, w związku z czym staliśmy tak trzy bite godziny aż kierowcy uporali się z naprawą ciężarówki. Toteż moja wyprawa do Bukittinggi trwała szalone 23 godziny i pozostawiła ledwie żywym. W Bukittinggi znalazłem tylko w miarę tani hotelik prowadzony przez lokalnego Niemca i walnąłem się spac. Wieczorem wyszedłem coś zjeśc i oczywiście natknąłem się na chmarę szukających zajęcia przewodników. Świadom że tym razem mam więcej pieniędzy niż czasu, umówiłem się z jednym z nich na wycieczkę motocyklową za 150 000 rp (w tym 70 000 za wynajem motoru) następnego dnia. Tak więc następnego dnia wyruszyliśmy najpierw do pobliskiego kanionu


Następnie do rzemieślniczych wiosek poszukac pamiątek i pooglądac budynki:


I głównego celu którym było jezioro Maninjau. Widoki po drodze też były zacne, a zjazd nad brzeg jeziora liczący sobie 42 numerowane zakręty w kształcie "U" doprawdy epicki.


Jezioro Maninjau jest miejscem uderzająco pięknym i spokojnym, żałuję że nie miałem więcej czasu by nad nim wypocząc... Może następnym razem. Wczesnym wieczorem wróciliśmy do Bukittinggi, dzięki czemu zdążyłem jeszcze obejrzec spektakl tradycyjnej muzyki i tańca ludu Minangkabau:



Najlepsze video jakie znalazłem, wciąż niezbyt dobre:


Na nastepny dzień zaplanowałem sobie wyprawę do doliny Harau, to już w nastepnym poście...

1 komentarz: