Te piękne "włochate" czarne dachy są zrobione z barwionych włókien palmy cukrowej. Górski klimat Bedugul był miłym odświeżeniem po nader dusznym Denapasarze. Trochę smutne jest że naprzeciw tej słynnej świątyni powyżej stoi świeżo wybudowany i znacznie większy od niej meczet, jak sądzę pokaz siły ze strony islamu.
Następnego dnia pojechałem do Ubud, konglomeracji miasteczek sławnej z rozwiniętej kultury. Kiedyś ponoć było to autentycznie wspaniałe miejsce, dziś jest mekką turystyczną i śmierdzi na kilometr komercją. Jest to druga największa dojarnia turystów z pieniędzy na Bali, zaraz po południowych plażowych kurortach których nie odwiedziałem żeby nie tracić czasu. Wszystko co sprzedawane jest w Ubud jest od dwóch do dwudziestu razy droższe od uczciwej indonezyjskiej ceny. Samo Ubud jest odpychające, ale okolica wciąż ma w sobie dużo uroku. Oczywiście mój książkowy przewodnik twierdził że na zwiedzenie okolicy potrzeba dwóch dni i wyraźnie sugerował że trzeba do tego wynająć motocykl albo najlepiej taksówkę. Ja jednak poszedłem pieszo i zobaczyłem 90% zaznaczonych na mapce atrakcji w czasie niespiesznego sześciogodzinnego spaceru. Zastanawiam się czy wszystkie przewodniki są pisane pod kątem grubych Amerykanów dla których przejście pieszo dwunastu kilometrów to problem? Dość żenujące.
Czas na zdjęcia:
Zatłoczone targowisko w Ubud
pole ryżowe
Powyżej autentyczna wersja znanego z indonezyjskiego godła mitycznego ptaka Garudy. Jak widać w oryginale wygląda znacznie mnie grzecznie. Nie mam pojęcia dlaczego na tej rzeźbie Garuda pokazuje gesty znane z metalowych koncertów, ale wątpię żeby miało to coś wspólnego z upodobaniem do ciężkich brzmień ;)
Hinduiści używają tego symbolu od tysięcy lat i nie obchodzi ich że w między czasie skopiowali go jacyś szurnięci Niemcy ;)
pola ryżowe
świeża sadzonka ryżu
tony kiczowatych "pamiątek" czekają na turystów-frajerów
Wejście do sławnej jaskini Goa Gajah (w środku znajduje się kilka kapliczek)
Urocze rzeźby. Poniżej najpiękniejsza moim zdaniem świątynia w Ubud:
Piekny posąg. Poniżej najładniejsze miejsce jakie widziałem na Bali, znaleziona zupełnym przypadkiem ścieżka na smaganym wiatrem trawiastym pagórku:
I jeszcze jedna świątynia:
inskrypcja w piśmie balijskim
Bogini śmierci. Urocza, nieprawdaż?
Największą chyba a na pewno najbardziej przereklamowaną atrakcją turystyczną Ubud jest las świętych małp:
Małpy są rozbestwione obecnością setek dokarmiających je ludzi. Z jedną taką francą musiałem stoczyć pojedynek o moją butelkę wody, złapała się jej gnida wszystkimi czterema kończynami i jeszcze próbowała mnie gryźć po palcach. Nie pytajcie po co małpie plastikowa butelka, nie mam pojęcia i ona sama pewnie też nie.
Chyba jedyne co w całym "lesie" jest naprawdę interesujące to rozbrajające swoją dosłownością rzeźby małp na barierkach:
Wiekszość turystów przybywa do Ubud ponieważ wieść gminna niesie że to najlepsze miejsce by zetknąć się z balijską kulturą. I dają się nabić w butelkę bo płacą po 40 zł za bilet na spektakl zazywczaj znacznie słabszy i mniej autentyczny od tego który w Denpasar był za darmo. Bo zapomniałem chyba wspomnieć w poprzednim poście, wstęp na ten ogromny festiwal kultury balijskiej był całkowicie darmowy. Toteż ja widząc ceny i wnioskując z kiczowatości plakatów o niskim poziomie artystycznym przedstawień odpuściłem sobie ten element wycieczki, w Denpasar naoglądałem się wystarczająco.
Następnego ranka pojechałem na przystań i wsiadłem na prom na Lombok, który opiszę następnym razem.
Następnego ranka pojechałem na przystań i wsiadłem na prom na Lombok, który opiszę następnym razem.
Napisałbyś nazwy tych atrakcji, łączenie z pagórkiem i tarasami ryżowymi? Albo chociaż zarys trasy :) Bo też chciałabym zrobić taką trasę a czasu bardzo mało. Z góry dzięki!
OdpowiedzUsuńJoana